Jakieś dwa miesiące temu w katalogach
Oriflame pojawiła się cenowa okazja, mianowicie szminki Pure Colour
po 6,50zł dla konsultantek w zawrotnej cenie po 5zł. Ponieważ tak
naprawdę nigdy nie malowałam ust szminkami (czasami skusiłam się
na jakiś błyszczyk) i posiadałam tylko jedną delikatną z
Mary Kay, zamówiłam od razu cztery w różnych odcieniach: nude, różową,
koralową i czerwoną, nie wiedziałam wtedy jeszcze że rozpocznie
to moje szminkowe szaleństwo...
Przyznam że po szminkach za 5 zł (w
normalnej cenie po 13zł) nie spodziewałam się za wiele ale jednak
bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Mają one bardzo ładne kolory,
co prawda aby otrzymać mocniejszy kolor trzeba kilkukrotnie
pomalować usta ale dzięki temu możemy kontrolować jaki efekt
chcemy uzyskać. Nie są lepkie, nie rozmazują się i bardzo długo
trzymają się na ustach, są raczej matowe dlatego jednak lepiej
mieć przy sobie błyszczyk. Jak dla mnie mają odpowiednią
konsystencję i wszystkie zalety które powinien mieć taki
kosmetyk. Polecam nawet w cenie normalnej.
Od lewej: Vintage Nude, Soft Coral,
Blush Pink, Bright Red
Zakupem z tego samego katalogu była
Pomadka powiększająca usta w kolorze różowym (do wyboru są trzy
odcienie Nude, Pink i Beige)
Po otwarciu spodobał mi
się delikatny perlisty kolor, wtedy jeszcze myślałam że jej
powiększające właściwości polegają na zawartych w niej
błyszczących drobinkach... jednak tak nie było, w składzie ma ona
zapewne jakiś wyciąg z papryczek który podrażnia usta, po 2
minutach od posmarowania czuje się pieczenie, skóra staje się
czerwona, po kilku minutach czujemy już tylko dziwne mrowienie i
ciepło, szminka bardzo szybko się ściera i nie pozostawia na
ustach nawet śladu, więc dla mnie całe to poświęcenie jest raczej
bezcelowe. Tak więc osobiście nie polecam, chyba że ktos lubi może ja mam po prostu jakieś zbyt wrażliwe usta, ja
raczej już jej nie użyję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz